piątek, 28 grudnia 2012

Labret - To chyba jakieś żarty 2

Szczerze? To trzeba mieć chyba strasznie wielkiego pecha.
Wstaję oczywiście radosny, że po wczorajszym dniu i nieudanej próbie zrobienia kolczyka, pójdę do salonu i będę miał wreszcie kolczyk pod dolną wargą. Wstałem, najadłem się do syta (znowu) bo wiadomo, że potem kisiel będzie trzeba wpierdzielać przez jakieś 3 dni.
Ubrałem się, glany na nogach i poszedłem do miasta. Jestem już w salonie czekam, mowie mu co chce, gościu spoko, okey wszystko, daje mi kartkę to wypełnienia. Wypełniłem ją i on przeczytał. I co? Jak na złość pyta się mnie o dowód, bo mam 17 lat! FUUCKKK!!!! A było tak blisko.
Wróciłem do domu, wypiłem sok, bo byłem cały zgrzany po tym łażeniu, wziąłem paszport i pojechałem z rodzicami, aby byli na wszelki wypadek, jak by dowód nie wystarczył.
Jestem już w salonie i jest masa ludzi; / No ale okey, czekam i czekam. Koło mnie soją jakieś 3 wypindrzone pindy, gadają na cały głos .. przepraszam, one KRZYCZAŁY-,- ale okey. Gościu do mnie podchodzi, patrzy mój paszport, poszedł powiedzieć piercerowi i wgl, wraca i co słyszę od niego? "Przepraszam, ale skończyły nam się labrety." Yyyy no sorry, ale mi się odechciało już robić tego kolczyka w tym salonie. Tym bardziej jak zobaczyłem piercera, który wyglądał jak by wyszedł ze śmietnika.
A co najśmieszniejsze, w zeszłym roku, miałem 16 lat i poszedłem sobie zrobić kolczyk w brwi. O nic nie prosili, od razu zostałem wzięty do kabiny i kolczyk został zrobiony. Był ze mną mój kumpel, też Polak, ale miał taką ciemniejszą karnację, ale to chyba nie jest możliwe aby wzięli go za mojego ojca prawda? O_o
A piercerka też była normalna, fajna, różowe włosy i kolczyki w policzkach, a nie ten co dzisiaj.

Masakra, jutro ostatnie podejście, w innym salonie, tak zwanym Blue Banana, zobaczymy jak to będzie.

Pozdrawiam;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz